A jakby tak skupić gdzieś osoby zainteresowane kulturą „Make” i w ciągu kilku dni dać im możliwość nauki i obserwowania najprzeróżniejszych projektów, wykładów i warsztatów? Na taki właśnie pomysł wpadł Paweł Sroczyński – założyciel fundacji Cohabitat i łódzkiego FabLabu. Ruszyła crowdfundingowa maszyna, a nad organizacją tego kilkudniowego wydarzenia zaczął pracować sztab wspaniałych ludzi i… udało się. Na platformie polakpotrafi.pl zgromadzono ponad 80 tysięcy złotych dzięki czemu przez ostatni weekend również i my mogliśmy tam być. Uwaga, post zawiera sporo zdjęć :)
To trwający od czwartku 29-go sierpnia do niedzieli 1-go września festiwal, na którym coś dla siebie mógł znaleźć każdy, kto interesuje się wciąż pojawiającymi się w Polsce ośrodkami makersko hackerskimi, kto chce zbudować sobie coś swojego lub po prostu dobrze się bawić, tworząc. Spotkać tam można było od entuzjastów idei samowystarczalnych gospodarstw przez znakomitych rzemieślników, początkujących ogrodników aż po budowniczych drukarek 3D.
Jak zostaliśmy prowadzącymi warsztaty.
Trzy tygodnie przed samym wydarzeniem przy okazji przebywania w okolicy, zgodnie ze swoim zwyczajem polegającym na odwiedzaniu lokalnych Hackerspace’ów, Makerspace’ów i innych space’ów wstąpiłem do mieszczącego się na łódzkim Widzewiu Fablabu. Pierwsze, co rzuca się tam w oczy to niewyobrażalnie klimatyczne postindustrialne wnętrza budynków dawnej fabryki włókienniczej Wi-ma. Idealne na takie przedsięwzięcia jak Hackerspace czy Fablab.
Wtedy właśnie w trakcie rozmowy z Pawłem dowiedziałem się, że są problemy z poprowadzeniem warsztatów związanych z Arduino, elektroniką i mikrokontrolerami, ponieważ osoba, która miała je prowadzić prawdopodobnie nie będzie mogła przybyć. Postanowiłem, że pomogę, zwłaszcza, że jeszcze mam wakacje, a na niejednym warsztacie z Arduino byłem. Siedząc w biurze FabLabu wysłałem maila na naszą grupę mailową i Krzysiek Gałka postanowił do mnie dołączyć.
Na miejscu
Nasze warsztaty były zaplanowane na drugi i trzeci dzień Campu. Po kolacji na planie widniało enigmatyczne dla wielu, a nam doskonale znane hasło „Nighthack”. Tak, Nighthack #14.1 i #14.2 odbyły się w Łodzi (wybaczcie brak odpowiedniego eventu na fanpage, przykro mi). Gdy po pierwszej nocy spędzonej na terenie Fablabu podczas spaceru wokół fabryki napotkał mnie wiecznie_jeżdżący_na_rowerze Paweł i oznajmił, że spośród wszystkich kartek z zapisami na warsztaty nasza już jest prawie pełna (w odróżnieniu od reszty, co było dla mnie nie lada zaskoczeniem), doskonale zdałem sobie sprawę z tego, że bez Krzyśka nie dam rady. Przed samymi warsztatami Krzysiek przybył i razem z drugim Krzyśkiem poprowadziliśmy pierwszy etap polegający na wstępie do Arduino, opisie składni i analizy przykładowych programów.
Po obiedzie zajmowaliśmy się budową czegoś swojego wykorzystując nabyte wcześniej umiejętności. Powstało parę fajnych rzeczy, a pod wieczór zachęceni zapałem towarzyszących nam ludzi i natchnieni przez twórczego ducha owej fabryki, wyruszyliśmy na miasto w poszukiwaniu niezbędnych części do szatańskiego projektu, który układał się w naszych głowach!
Co ciekawego mogą zrobić członkowie Hackerspace Kraków z pompki do spryskiwaczy od BMW, gumowego wężyka, trzech butelek, oraz Arduino? Maszynę do bardzo precyzyjnego porcjowania płynów! Oczywiście projekt miał charakter typowo naukowy i badawczy, a szklana butelka służyła tylko do poprawienia liniowości procesu! :)
Nazajutrz po kilku przeróbkach maszyna przerodziła się w cel warsztatów – mózg hydroponicznej farmy. Warsztaty drugiego dnia zgromadziły w większości uczestników poprzednich warsztatów, którzy chcieli dowiedzieć się więcej, wypytać o Raspberry Pi, porozmawiać, a także sprawdzić działanie owej konstrukcji powstałej podczas długiej Nocy Słomy i Ognia. Niska frekwencja nie zniechęciła nas, gdyż wiedzieliśmy, że to dlatego, że wokół odbywało się całe mnóstwo innych wykładów, paneli dyskusyjnych i wykładów, na których żal było nie być.
A co tam prócz naszych warsztatów było ?
Masa innych wspaniałych warsztatów oraz wykładów, wśród których było m.in kilka o tematyce druku 3D (Eksperymenty z drukowaniem 3D, co nieco o drukarkach Leapfrog z podwójną wytłaczarką, sklep z modelami 3D, a nawet prowadzone przez Jacka Dziedzica warsztaty z budowy drukarki 3D) – co wydało nam się miłą rzeczą – wśród innych, całkiem od siebie różnych warsztatów aż 4 na temat druku 3D. Świetnie ;)
I chyba to tyle ze stricte elektronicznych akcentów, resztę stanowiły takie warsztaty jak: budowa żywych pawilonów z plecionej wierzby, konstruowanie owadzich kompostowników, angielskojęzyczny warsztat „Kompost, gaz drzewny i terra preta”, na których powstawały między innymi małe, skonstruowane z puszek maszynki do zgazowywania drewna, budowanie z konopi prowadzone przez Hemp Lobby, budowa pieca do ceramiki, poziomych rowerów oraz dwa warsztaty o budowie kolektorów, z czego jeden zakładał budowę takiego z puszek po piwie a drugi po prostu z blachy aluminiowej.
Warsztaty na temat ogrodnictwa, z czego jeden o budowie hydroponicznej farmy okiennej – bliski zarówno HSowi (przez jakiś czas funkcjonowała u nas skonstruowana przez Pobera) a także mnie i Krzyśkowi (nasze warsztaty zakładały budowę i oprogramowanie mózgu tegoż) – prowadzone przez dziewczyny z trójmiejskiego Fab Labu. Drugim zaś ogrodniczym warsztatem było „Ogrodnictwo Balkonowe”.
Nie można zapomnieć o tym, że razem z Make Campem na terenie fabryki Wi-Ma miejsce miało ESBG’13, czyli European Straw Bale Gathering – wydarzenie skupiające rzemieślników, architektów, inżynierów i budowniczych, których łączy zainteresowanie budownictwem ze słomianych bloków.
Wprawdzie mało wiem o tym, co u nich działo się za dnia, co prezentowali czy jakie warsztaty prowadzili, ale oczywiste było to, że nocą naprawdę dawali czadu. Niezależnie od tego czy była pogoda czy padał deszcz, gdy zapadł zmrok wszyscy tańczyli, grali i śpiewali przed budynkiem, improwizując bębny z czego się dało i rozrzucając wszędzie garści słomy. Sami też przekonaliśmy się, że słoma jest bardzo przydatnym surowcem i że nie tylko dobrze się z niej buduje…
Znalazło się też miejsce na stolarkę – warsztaty „Co można na frezarce CNC”, warsztaty z budowy parametrycznej ławki, która na koniec Make Campu stworzona przez uczestników na frezarce CNC stanęła przed łódzkim Fab Labem i cieszy oko swym ciekawym kształtem,
Były też absolutnie genialne moim zdaniem warsztaty Yana Cieśli, który uczył jak tworzyć wspaniale wyglądające meble z rzeczy takich jak gałęzie, stare deski czy też euro-palety.
Przy użyciu frezarki, sklejki wodoodpornej i żywicy epoksydowej budowano również łódź (i nie chodzi tu o miasto, a pływającą, drewnianą łódź)
Na szczególną uwagę zasługiwały również warsztaty z tworzenia Fullerowskich kopuł geodezyjnych, jedna taka kopuła ozdobiła park, który znajdował się na terenie fabryki. Wielu (w tym ja) przychodziło przetestować ich wytrzymałość: imponujące.
Poza tym w programie znalazła się również prezentacja „Machines” – projektu dokumentalnego przedstawiającego budowane przez rolników m.in z Podhala ciągniki „Sam” czyli budowane własnoręcznie maszyny rolnicze. Odbył się również panel dyskusyjny na temat crowdfundingu prowadzony przez chłopaków z Wspieram.to, nauka żonglerki i joga śmiechu. Całe mnóstwo bardzo fajnych zajęć, żal było w nich nie uczestniczyć, a i tak pewnie kilku nie wymieniłem. Podziękowania również należą się „Latającej Kuchni Baby Jagaty”, która przez wszystkie dni festiwalu karmiła nas wegetariańskimi specjałami (co kończyło się różnie – bywało, że gdy ktoś wszedł do nas z kawałkiem mięsa zostawał od razu rozszarpywany, a my dzieliliśmy się łupem).
Czekamy na następny Make Camp ;))
Zdjęcia pochodzą od: Kacpra, zdjęcie urządzenia do porcjowania płynów od pascala z Fab Labu Lublin, zdjęcia użyte do pokazania ESBG wykonała Ela, dziękuję za ich udostępnienie ;)
- Projects
- Subscribers
- None